Sytuacja na rynkach finansowych nie ułatwia prowadzenia działalności za granicą – kurs złotówki podlega ciągłym wahaniom i traci na wartości. Według danych NBP średni kurs dolara w czerwcu bieżącego roku był o 25% wyższy niż rok temu, a euro podrożało w tym samym czasie o 9%. Równocześnie to właśnie kraje strefy euro, takie jak Hiszpania, Włochy i Grecja są, wg badania Nielsen Polska, jednymi z najpopularniejszych celów podróży Polaków.
W tej sytuacji jeszcze większego znaczenia dla firm z branży turystycznej nabiera możliwość szybkiej i taniej wymiany walut. Do niedawna przedsiębiorcy nie mieli wielkiego wyboru, byli skazani albo na drogie usługi banków, albo nieelastycznych kantorów. Na szczęście, dzięki rozwojowi Internetu, pojawili się nowi gracze – platformy społecznościowej wymiany walut, w których to sami użytkownicy ustalają kursy.
Drogi spread
– Obecnie najczęściej do wymiany dużych sum pieniędzy przedsiębiorcy korzystają z usług banków. Ustalane przez nie kursy są jednak obarczone tzw. spreadem walutowym, czyli różnicą miedzy kursem sprzedaży danej waluty a kursem jej kupna – mówi Wojciech Kuliński, twórca platformy Trejdoo.com. Aktualne kursy w bankach i wartości spreadów można śledzić m.in. na stronie Spred.pl. Wahają się od 4,81% (Bank BGŻ) do 10,65% (Getin Bank, kursy na dzień 9.07.2012).
Różnice w kosztach wymiany walut najlepiej zobrazuje przykład, do którego powrócimy jeszcze w dalszej części artykułu. Powiedzmy, że jako właściciele firmy turystycznej chcemy nabyć 30 tys. euro, które posłużą do regulowania należności z europejskimi kontrahentami. W PKO BP operacja ta kosztowałaby 130 647 zł (po kursie 4,35 zł z dn. 9.07.2012).
Lepsze kursy niż banki oferują zwykle kantory tradycyjne, ale regularne korzystanie z ich usług posiada wady – nie ma łatwego sposobu na porównywanie oferowanych przez nie kursów, a ponadto wymiana większej sumy pieniędzy wymaga zwykle wcześniejszego kontaktu.
Na szczęście z pomocą przedsiębiorcom przyszły firmy internetowe, które zaproponowały nowy model – niech użytkownicy sami między sobą ustalają, po jakim kursie chcą sprzedawać i kupować waluty. W tym modelu właściciele platformy są jedynie pośrednikami, którzy zapewniają bezpieczną przestrzeń do zawierania transakcji, za co pobierają niewielką prowizję – w przypadku Trejdoo.com jest to 0,2 % wartości transakcji. Koniec także z wyprawami do kantorów. Jeśli tylko przedsiębiorca ma dostęp do internetu, może wymieniać waluty.
Realne oszczędności
Jak w praktyce wygląda korzystanie z platform tego typu? Wymiana walut wymaga zwykle trzech kroków. Po rejestracji w serwisie należy zasilić swój „portfel” (konto służące do późniejszych transakcji) przelewem z wybranego rachunku bankowego. Ze względów bezpieczeństwa wymagane jest, aby portfel i rachunek bankowy były zarejestrowane na tę samą osobę. Następnie należy ustalić interesujące nas warunki zlecenia wymiany, czyli kwotę oraz kurs. Transakcja zostanie dokonana automatycznie, gdy tylko inny użytkownik złoży zlecenie o pasujących parametrach. Warto przy tym pamiętać, że im korzystniejsze warunki zaproponujemy (np. kurs zbliżony do rynkowego), tym krócej będziemy czekać na realizację. Natychmiast po wymianie pieniądze w odpowiedniej walucie pojawiają się w naszym portfelu. Ostatni krok, to wskazanie rachunku bankowego, na który ma zostać dokonany przelew.
Ile czasu zajmuje wykonanie opisanej operacji? – Jeśli korzystamy z konta w jednym z obsługiwanych przez platformę banków, to nie powinno to zająć więcej niż kilka godzin od wpłaty środków do portfela, po ich wypłatę już w innej walucie – mówi Kuliński.
Oczywiście czas to pieniądz, ale zapewne dla większości przedsiębiorców ważniejsze od wygody są konkretne sumy, które zaoszczędzą, wymieniając waluty przez internet. Wróćmy do przykładu z początku artykułu. Zakup 30 tys. euro w PKO BP kosztował 130 647 zł. Ta sama transakcja dokonana poprzez Trejdoo.com (kurs 4,24 zł z dnia 9.07.2012), z uwzględnieniem prowizji serwisu, kosztowałaby 127 517 zł. To ponad 3,13 zł tys. zł różnicy tylko na jednej operacji.