Zacznijmy naszą rozmowę od pytania o Waszą strategię inwestycyjną. Stosunkowo niedawno dokonaliście dwóch nowych wejść. Możesz zdradzić nam coś więcej na ten temat?
Jedno z nich to inwestycja w platformę e-commerce Showroom. Zbiera ona projektantów odzieży oferujących krótkie serie, na przykład takie do kilkunastu sztuk. Jeśli komuś zależy na tym, żeby się wyróżniać, interesuje się odzieżą projektowaną przez znanych projektantów, z pewnością jest to miejsce dla niego. Obserwujemy, że taki właśnie trend bardzo mocno się ostatnio rozwija. Niebawem wejdą na rynki, które choć mają głębszą penetrację e-commerce to klienci na nich skłonni są do tego rodzaju indywidualnych zakupów. Mam tu na myśli Niemcy, Wielką Brytanię oraz Skandynawię.
Druga inwestycja to Springboard. Jest to zlokalizowany w Londynie akcelerator. Przez niego objęliśmy udziały w 11 spółkach.
Większy biznes widzimy na rynkach dojrzalszych. Stąd te inwestycje. Wszystko, co robimy, staramy się robić na poziomie międzynarodowym. Oznacza to, że praktycznie każda nasza inwestycja musi co najmniej być gotowa, by w krótkiej perspektywie wejść na rynki zagraniczne. Podobnie jest jeśli chodzi o same kwestie pozyskiwania spółek. Rozglądamy się na różnych rynkach. Teraz przygotowujemy kolejne inwestycje w Wielkiej Brytanii. Być może uda się także zrobić pierwszą bezpośrednią inwestycję w USA.
Jeśli chodzi o inne wyznaczniki strategii, to szukamy zawsze mocnych i kompetentnych technicznie zespołów.
Czyli nastawiacie się na już istniejące i funkcjonujące podmioty?
Niekoniecznie. W zeszłym roku wchodziliśmy również na wczesnym etapie. W tym roku zależy nam, aby podkreślić to rozgraniczenie. Do GammaRebels kierujemy tych, którzy dopiero na rynek będą wchodzić. Przy czym wymagamy prototypu danego pomysłu. Natomiast w hardGamma Ventures na ten rok szukamy inwestycji na wyższym poziomie dojrzałości.
Wspomniałeś o rynku brytyjskim. Jak oceniasz go w porównaniu do tego, co możemy zaobserwować w Polsce?
To są dwa inne rynki. Zarówno jeśli popatrzymy na gospodarkę, jak i same parametry związane z światem digital. Weźmy choćby poziom penetracji rozwiązań telekomunikacyjnych czy samą gotowość ludzi do przyjęcia tych rozwiązań. Jeżeli ktoś chce robić biznes tylko w Polsce (co ma oczywiście swoje uzasadnienie, bo jest to duży rynek) to będzie inaczej patrzył na to, w co inwestuje, niż my. My jesteśmy zainteresowani tylko tematami, które maja szansę powalczyć również na arenie międzynarodowej. Osoby, które pracowały w dojrzalszych gospodarkach niż polska, łatwiej zrozumieją potrzeby swoich klientów i lepiej wiedzą, jak na takie potrzeby odpowiedzieć.
Jako fundusz jesteście organizatorem Warsaw Pitch Rally. Jakie doświadczenia wynieśliście z tych spotkań?
Jeżeli przyjrzymy się tym projektom, które na przestrzeni kilkunastu spotkań tam się pokazały, to znaczna część z nich uzyskała finansowanie od różnych partnerów. Teraz często gości w czołówkach newsów związanych ze startupami. Natomiast faktem jest to, że wbrew pozorom nie ma tych projektów aż tak dużo i często trudno zebrać na jedno spotkanie 10 sensownych i przemyślanych projektów.
Mówi się, że mamy wręcz nadpłynność finansową. Na rynku pojawiło się sporo środków chociażby z PARP, z drugiej strony mówisz, że jest problem z zebraniem projektów. Czy to oznacza, że cierpimy na deficyt pomysłów?
Przypomina mi się analogia, która dość dobrze obrazuje ten stan rzeczy. Z rynkiem startupów i ich finansowania jest jak z rynkiem pracy. Jeżeli zapytasz pracodawców, mówią, że nie ma dobrych pracowników. Jeżeli z kolei zapytasz ludzi, usłyszysz, że jest trudna sytuacja i trudno o dobrą pracę. Myślę, że prawda – jak zwykle – leży gdzieś pośrodku. Z jednej strony możemy mówić o nadpłynności środków, z drugiej te środki nie będą zainwestowane we wszystko, co się pojawi. Mamy wiele pomysłów, ale niewiele naprawdę dobrych projektów.
Zadam teraz pytanie, na które wiele osób boi się odpowiadać. Jak widzisz przyszłość i rozwój polskiego rynku startupów? Wspomniałeś, że wiele projektów, które prezentowały się na Warsaw Pitch Rally są teraz na czołówkach newsów biznesowych związanych ze startupami. Wierzysz, że wyrosną z nich takie firmy, o których ktoś powie: i to podobno kiedyś był startup.
Jeden z londyńskich funduszy private equity, zapytał mnie ostatnio, czy na rynku polskim (zarówno jeśli chodzi o startupy, jak i spółki technologiczne, które mogą się pochwalić już dłuższą historią) widzę coś, co za kilka lat będzie drugim Google. Odpowiedziałem szczerze, że (na razie) nie. Ale w USA także trudno wypatrzeć kolejne Google czy drugiego Facebooka.
A przechodząc na polskie realia, czy jest coś, co wkrótce stanie się polskim odpowiednikiem gigantów z Doliny Krzemowej?
Ja bym raczej szukał czegoś, co będzie polskim odpowiednikiem Skype’a. Coś, co może nie będzie miało wyceny kilkunastu miliardów dolarów, ale wystarczy, że ktoś będzie chciał zapłacić za to kilkaset milionów dolarów. Patrząc pod kątem tego, co widzieliśmy na Warsaw Pitch Rally, jednym z ciekawych obszarów rozwoju jest monitoring social media. Wspomnę chociaż o takich firmach jak Fanpage Trender czy Brand 24. Jeżeli będą one w stanie sprawnie wejść w Europę i zbudować sobie pozycję, może być to całkiem ładnie wyceniany i dobry biznes. Myślę, że trzeba szukać obszarów, które rosną i brać udział w tym wzroście, ponieważ nikt z inwestorów nie kupuje przeszłości tylko kupuje przyszłość.
Jaka jest największa siła polskiego rynku technologicznego?
Programiści.
A największa słabość?
Brak odwagi.
Dziękuję za rozmowę.