Szesnastego października miał odbyć się mecz Polska – Anglia na naszym Stadionie Narodowym. Nie odbył się, bo… padało. Pomińmy jednak kwestie organizacyjne i przyjrzyjmy się dwóm zagadnieniom – wymiarowi społecznościowemu i kosztowemu w kontekście innowacji.
Wymiar społecznościowy „zalania” był wbrew pozorom bardzo pozytywny. Pokazał, że mimo „porażki” organizacyjnej (tak wiem, to zbyt słabo powiedziane) potrafimy mieć dystans do siebie i wprost śmiejemy się z tego blamażu. Ilość informacji
na Twitterze i Facebooku zaskoczyła pewnie niejedną osobę ale większość była utrzymana w zabawnym tonie (przyznaję – słowo „tonie” w tym kontekście nie jest najlepiej dobrane).
Od dawna nie widziałem takiego wydarzenia w naszej sieci,które w ciągu kilkunastu minut potrafiło zaktywizować tylu użytkowników. Do tego stopnia, że profil „Basen Narodowy” na Facebooku zdobył więcej fanów niż oficjalny „Stadion Narodowy”. I to po kilku godzinach od założenia.
Jaka jest druga strona medalu? Koszt budowy jednego tylko stadionu wyniósł 1,752 mld zł. Nie jestem zwolennikiem wydawania publicznych pieniędzy ani na igrzyska, ani na wspieranie przedsiębiorczości. Zróbmy jednak małe ćwiczenie,
żeby zobaczyć, o jakiej skali mówimy.
Co by się stało gdyby jednak te pieniądze trafiły do młodych i ambitnych przedsiębiorców? Na przykład jako jednorazowe dofinansowanie w wysokości 30 tys. zł dla jednego startupu. Mielibyśmy wtedy 60 tys. przedsiębiorstw, oczywiście ponad połowa by zbankrutowała po kilku miesiącach, jednak pozostała część miałaby szansę realnie działać na rynku. I tworzyć innowacje, i płacić podatki. A koszt utrzymania Stadionu to ok. 1,5 mln zł miesięcznie.