Przedsiębiorcą być – czyli krok po kroku na drodze do własnego startupu.

Masz pomysł na biznes, który krąży gdzieś tam z tyłu głowy, ale nigdy nie masz czasu, by się nim bliżej zająć? A może to nie tylko pomysł, ale już prototyp jakiejś usługi lub serwisu? Poszukujesz inwestora, ale nie wiesz jak taka współpraca miałaby wyglądać? W tym dziale chcemy krok po kroku odpowiedzieć na wszelkie pytania, które najczęściej pojawiają się w rozmowach z potencjalnymi Startupowcami, którzy pukają do drzwi InQbe.

Od czego zacząć?

Zacznij od odpowiedzi na pytanie, czy w ogóle chcesz być przedsiębiorcą. Wypisz na kartce wszystkie plusy i minusy takiego rozwiązania. Nie przychodzą Ci do głowy żadne negatywy? Naprawdę? No to pozwól, że przyjdziemy z pomocą:

  • Praca w trybie 8–16 to coś, co dla Ciebie jako przedsiębiorcy, stanie się obcą i mało zrozumianą rzeczywistością. Jeśli chcesz, by Twój startup odniósł sukces, nastaw się na ciężką pracę i… przyzwyczaj do tego, że nawet w wolnych chwilach Twoje myśli będą odbiegać gdzieś daleko w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania typu: Kupią czy nie? A może obniżyć cenę? Może jednak warto wziąć tę reklamę? Interfejs miał być gotowy na wczoraj, dlaczego jeszcze nikt nie dzwoni? Itp. Itd.
  • Nie ma bardziej nieprzewidywalnego czynnika niż czynnik ludzki. Miło jest być CEO, ale będąc nim, to do Ciebie należy podejmowanie decyzji, egzekwowanie wykonania prac, rozwiązywanie konfliktów w zespole itd. Czasem to bardzo trudna i niewdzięczna rola.

Dobrze, wystarczy straszenia, nie o to nam chodzi. To tzw. „poziom 0” i chyba każdy, kto czyta ten tekst, zdaje już sobie z tego sprawę. Idźmy dalej. Skoro podejmujesz decyzję o poszukiwaniu inwestora, to pierwszą rzeczą, którą warto zrobić, jest zapoznanie się z jego dotychczasowymi inwestycjami. Nie chodzi tu o to, by oceniać czy jego dotychczasowe inwestycje były bardziej czy mniej udane. Twój biznes jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Nawet najbardziej okazałe i pełne sukcesów portfolio inwestora nie zagwarantuje Tobie sukcesu. Dlaczego więc warto zapoznać się z wcześniejszymi inwestycjami? By odpowiedzieć sobie na pytanie, czy mój biznes do takiego portfolio pasuje? A może jestem konkurencją dla już istniejących projektów?

Przykładowo InQbe nie inwestuje w projekty, w których widzi konkurencje dla swojego dotychczasowego portfela. Jeśli więc planujesz robić to samo, co już ktoś z danego funduszu na rynku oferuje, musisz liczyć się z tym, że w większości przypadków spotkasz się z odmową. Warto więc oszczędzić sobie czas. Poza tym niektóre fundusze mają sprofilowane pole zainteresowań. InQbe inwestuje tylko w projekty z obszaru IT, internetu, e-commerce czy technologii mobilnych. Jeśli więc masz prototyp nowego lekarstwa na raka, które może odmienić rynek medyczny i przynieść miliony dolarów zysku, to absolutnie nie odkładaj takiego pomysłu do szuflady. Po prostu skontaktuj się z Funduszami, które sprawnie poruszają się w tym obszarze. To najlepsze rozwiązanie dla wszystkich. Kwalifikowanie tego typu pomysłów do szuflady z podpisem IT, tylko dlatego że „przecież to można sprzedawać online” może okazać się niewystarczające.

A zatem, trzymając się przykładu InQbe, jeśli masz projekt z obszaru nowych technologii, którego jeszcze nie ma w naszym portfelu inwestycyjnym, oznacza to, że jest pole do rozmowy. Zanim jednak do niej dojdzie, pojawi się zapewne myśl: „a co jeśli mi odpowiedzą, że nie są zainteresowani, a następnego dnia sami zaczną realizować ten projekt?”

Oczywiście, przed rozpoczęciem szczegółowych, rozmów można podpisać tzw. umowę NDA. Żeby jednak zobrazować sytuację posłużmy się liczbami. Do InQbe od początku funkcjonowania wpłynęło ponad 1000 pomysłów – mniej lub bardziej genialnych. Dotychczas zainwestowaliśmy w ponad 20. Niemniej każdy ze zgłoszonych pomysłów musiał zostać przeanalizowany. Do czego zmierzam? Z fizycznego punktu widzenia inwestorowi nie jest w głowie bawienie się w samodzielną realizację nawet bardzo genialnego projektu. Ryzyko duże, efekt niepewny, a reputacja na rynku stracona. Potwierdzi to każdy logicznie myślący inwestor. Oczywiście nie oznacza to, że na pierwszym spotkaniu należy przedstawiać szczegółowy biznes plan projektu. Absolutnie nie, ale z drugiej strony trudno wyobrazić sobie, aby inwestor wszedł w inwestycję, której szczegółów nie zna. W którymś momencie bardziej szczegółowe pytania muszą się pojawić.

Gdy już mamy pewność, że drugą stronę obowiązuje, nazwijmy to umownie, „tajemnica inwestycyjna” możemy zacząć rozmowę. W głowie mamy ułożony plan opowiadania o tym, skąd i dlaczego wziął się pomysł, im więcej myślimy, tym więcej chcemy powiedzieć. Jak to wszystko poukładać, by nie powiedzieć za dużo ani za mało i żeby przedstawić dokładnie te informacje, na których zależy inwestorowi? O tym już za miesiąc.