Blogi w obecnej formie nie mają przyszłości

W wywiadach ze znanymi ludźmi, często natrafiamy na pytanie o receptę na sukces. Odpowiedzią za każdym razem jest garść życiowych porad i mądrości. Zaskakująco często powtarza się w nich jednak: bądź sobą. Banalne? Być może, ale w dobie szalejącej komercji, trendów, specjalistów od wizerunku, którzy wiedzę zdobyli na podstawie tych samych książek, to zadanie wcale nie jest takie proste. Całe szczęście niektórym osobom to się udaje, tak jak naszemu gościowi. A jest nim człowiek, który dla jednych jest źródłem inspiracji, a u innych wywołuje rozdrażnienie. Bloger, który twierdzi, że blogi jako takie nie mają przyszłości. Postać o której można napisać wiele, ale z pewnością nie to, że jest tuzinkowa. Zapraszamy na spotkanie z …Kominkiem.

W jednym z wywiadów powiedziałeś, że blogi jako takie nie mają przyszłości, przyszłość mają charyzmatyczni blogerzy. Rodzi się zatem pytanie, czy jesteś gościem spod znaku no future, czy raczej charyzmatykiem, dla którego blog jest po prostu formą komunikacji ze światem?

Pamiętasz internet sprzed 10 lat? Królowały Yahoo, Altavista, AOL, ICQ, potem MySpace. Wydawało się wtedy, że przed nimi świetlana przyszłość, bo już na samym początku rozwoju sieci, zdobyły pozycję liderów i może być tylko lepiej. Gdyby ktoś im wtedy powiedział, że nie mają przyszłości, zostałby uznany za wariata. No więc ja uważam, że blogi w tej formie, w jakiej znamy je dziś też nie mają przyszłości. Odbiorca coraz bardziej przyzwyczaja się do szybkiej, precyzyjnej informacji. Podawanej mu codziennie, nawet po kilkanaście razy. Blogi nie są w stanie z tym konkurować, tak jak prasa codzinna nie jest w stanie konkurować z portalami newsowymi. Przyszłość nie należy do blogów, a już na pewno nie do tych, które nie są codziennie aktualizowane, a takich jest 99,99%. Należy do autorów, liderów opinii, osób, za którymi czytelnik będzie „chodził”. Mniejsze znaczenie będzie miało, gdzie ten autor pisze. Kto wie, czy za 10 lat blogi nie będą istniały wyłącznie jako aplikacje w telefonach i tabletach?

Czujesz się „internetową gwiazdą”, „królem blogerów” jak czasami jesteś nazywany?

E…, to takie gadanie. Jasne, że jestem jakąś tam internetową gwiazdą, rozpoznawalnym blogerem, ale gro Twoich czytelników widzi mnie pierwszy raz. Tak to jest, że najpopularniejsi blogerzy znani są z tego, że mało kto ich zna. I dobrze, mamy święty spokój.

A w Twojej opinii kto na dziś jest takim charyzmatykiem wybijającym się ponad przeciętność? Antyweb? A może ktoś zupełnie inny?

Nie, Grzesiek Marczak jest dobrym rzemieślnikiem, ale nie jest postacią charyzmatyczną, czemu zresztą trochę się dziwię, bo on potencjał ma. Widocznie ma inne potrzeby i woli rozwijać serwis blogowy, co mu wychodzi doskonale. Jest liderem w swym gatunku. Jest bardzo trudno znaleźć w naszym kraju blogerów, którzy są charyzmatyczni. Blogerzy po prostu są bezjajowi. Potrafią dobrze pisać, nawet sypną czasami błyskotliwy komentarz do gazety, ale boją się lub nie chcą za bardzo wychylać, aby nie urazić tego lub tamtego kolegi. To przecież mały świat, branża jest mała, tu każdy z każdym albo robił interes, albo dopiero zrobi.

„Cięty kominek” – to cytat ze znanej piosenki Bitsy Boys na Twój temat. Faktycznie jesteś taki cięty z piórem jak brzytwa, czy chłopaki trochę przesadzili? Która twarz Kominka jest tą prawdziwą: ta gdy sprowadzasz do parteru Karola Wnukiewicza jednym ostrym ciosem, czy ta gdy za chwilę obejmujesz go przyjacielsko z uśmiechem na twarzy?

Obie. Nigdy nie rozumiałem, dlaczego ludzie czują potrzebę dzielenia ludzi na dobrych i złych, skoro każdy ma i pozytywne i negatywne cechy. Z natury pokojowy ze mnie człowiek, lubię dobrze żyć z ludźmi.

„To nie jest miejsce dla Ciebie, jeśli Twoje życie składa się ze złudzeń”. Nie wygląda to zbyt gościnnie. To takie Twoje sito oddzielające tych czytelników, do których chcesz dotrzeć od tych, na których Ci nie zależy?

Nigdy nikogo nie zapraszałem na swojego bloga. Wielu czytelnikom wydaje się, że robią mi łaskę, czytając mnie i są wielce niepocieszeni, kiedy każę im spadać. Od lat nic się nie zmienia, piszę, bo chcę, a nie bo muszę komuś zrobić dobrze.

Niedawno ukazał się bezpłatny raport Social Media Enterprise 2012. Jak skomentujesz wyniki?

Z jednej strony zaskakujące, z drugiej przewidywalne, ale kto siedzi głęboko w temacie, ten nie powinien być nimi zaskoczony. A tak naprawdę, to nie mam pojęcia o czym mówisz, bo na oczy tego nie widziałem. Co tam w nich wyszło? Że istnieje Facebook i jest duży?

Nie ma social mediów poza Facebookiem. Podpisalbyś się pod tym?

Jeśli do social mediów zaliczamy blogi, to Facebook może nam stopy lizać. Badania sprzed dwóch lat (nie pamiętam przez kogo robione, ale na pewno nie przez Krysię z mięsnego) pokazały, że miesięcznie czyta lub pisze blogi 10 mln Polaków. Teraz tego pewnie jest dużo więcej, bo blogerem się czują nawet ci, którzy na fejsie wrzucą status „lubię Apple”. Natomiast w świadomości wielu marketerów nie ma social mediów poza Facebookiem. To prawda.

Wiem, że denerwują Cię pytania w stylu: dlaczego zacząłeś pisać bloga. Podarujmy więc je sobie. Faktem natomiast jest, że pisanie bloga w takim stylu, jak Ty to robisz, to nie to samo, co pisanie pamiętnika do poduszki. Na to potrzeba pomysłu i czasu. Potrzeba widzieć swoja wizję, cel gdzie chcę dojść, mieć na to strategię. Tylko szaleniec poświęcałby tyle czasu, pracy i wysiłku, nie widząc w tym dalszego celu. Nie wyglądasz na takiego, powiedz zatem, gdzie Ty sam siebie widzisz?

Ależ ja jestem takim szaleńcem. Kilka lat temu olałem dziennikarstwo, zacząłem pisać bloga i przez kilka lat robiłem to, gorąco wierząc, że pewnego dnia uda mi się z tego zarobić na chleb. To był bilet w jedną stronę. Kiedy moi kumple kończyli studia, zakładali rodziny i pytali mnie: kiedy ja coś w końcu zacznę robić w życiu, odpowiadałem, że jeszcze trochę muszą poczekać. I tak rok w rok. Wszystko zmieniło się dopiero półtora roku temu, kiedy kilka poważnych firm zrozumiało potencjał blogosfery i zainwestowało trochę grosza. W ślad za nimi poszły kolejne i dziś wielu blogerów ma naprawdę fajne życie. Gdzie ja siebie widzę? Wszędzie. Polska jest tylko bazą wypadową. W ciągu 7 najbliższych lat zamierzam zarobić 49 mln dol., a w ciągu 15 lat stać się pierwszym na świecie autorem, który na swoich publikacjach/książkach zarobił mld dol. To są realne plany, o tych nierealnych nie będę ci zanudzał.

Dokończ zdanie: Marka „Kominek” skierowana jest do…

…ludzi szczęśliwych. Takich, których stylem życia nie jest praca od świtu do nocy albo przewijanie pieluch 24h. Ludzi, którzy wiedzą, że mając jedno życie, trzeba je pięknie przeżyć.

Pieniądze w sieci – to Twoim zdaniem temat wciąż aktualny dla nowicjuszy czy zarezerwowany jedynie dla dotychczasowych graczy?

Internet jest na etapie, na którym media tradycyjne były na początku poprzedniego stulecia. Jest jeszcze bardzo dużo pieniędzy do zarobienia, a dotychczasowym graczom dałem przykłady wielkich firm sprzed lat. Niech wiedzą, że nowicjusze tylko czekają, by ich wyeliminować z rynku.

Inwestycja IQ Partners w Antyweb była pierwszą inwestycją w blogosferę. Często podkreślasz, że z blogowania w polskim internecie domu z basenem raczej się nie zbuduje. Jak myślisz, Antyweb to jednorazowy wystrzał, wyjątek potwierdzający regułę, czy może początek nowego trendu patrzenia na blogi? Może to właśnie jest potwierdzenie tego, o czym mówiłeś, że liczą się charyzmatycy?

Tak, Antyweb to jednorazowy strzał. Takich strzałów w najbliższej przyszłości nie należy się spodziewać, a przynajmniej nie w liczbie większej niż parę. W przyszłości blogerzy będą podkupywani przez większe media, bo jak wspomniałem na początku – liczyć się będzie autor i społeczność, która za nim pójdzie. Zresztą przykład mamy teraz przy aferze z „Uważam Rze”. Jestem bardzo ciekaw, jak bardzo spadnie im nakład za pół roku, bo spaść musi.

Czy vlogi wyprą blogi?

Nie przy obecnej technice.

Dlaczego?

Zabrzmi to dziwnie, ale robiene vloga na YouTube, nawet jeśli kręcisz filmy z łapy, kamerą w iPhonie, jest zbyt skomplikowane. Dopóki nie będzie można tego robić na „trzy kliknięcia”, nie spopularyzuje się to. Poza tym my wciąż żyjemy w czasach anonimowości. Nie ma jeszcze w nas nieskrępowanej chęci pokazywania siebie całemu światu. To przyjdzie z czasem, prawdopodobnie wraz z upowszechnieniem się wideorozmów, na które dawniej tak czekaliśmy, a teraz mało kto z nich korzysta. Jeśli ktoś nas czyta, oznacza to, że przeżyliśmy kolejny koniec świata.

Powiedz, jak Twoim zdaniem będzie wyglądał rok 2013 w sieci? Przewidujesz jakieś duże zmiany na skalę próby wprowadzenia w Polsce ACTA?

Przewiduję, że będzie to całkiem nudny rok. Obecny też był przecież nudny.

Podobno lubisz podróże, które miejsce chciałbyś najbardziej odwiedzić?

Na pierwszym miejscu zawsze będzie Nowy Jork. Chciałbym pomieszkać tam co najmniej miesiąc. Na drugim miejscu jakaś rajska plaża z palmami, bo to takie marzenie z dzieciństwa, a na trzecim paromiesięczna podróż dookoła świata.

Dziękuję za rozmowę.