Biznesowy rejs

Jeśli porównamy prowadzenie własnej firmy do rejsu po morzu biznesu to jednym z kluczowych elementów aby na nim nie zatonąć jest odpowiednie przygotowanie się do takiej wyprawy w porcie. Można powiedzieć, że inkubator pełni rolę takiego portu gdzie przed wypłynięciem sprawdza się czy statek faktycznie gotowy jest aby wypłynąć na szerokie wody i co musi mieć aby rejs zakończył się powodzeniem. Oczywiście zawsze możemy mieć do czynienia z przykładem Titanica, ale to tylko potwierdza fakt, że na morzu jak to na morzu wszystkiego przewidzieć się nie da.

Inwestycja w start up to zarówno większe ryzyko, ale i szansa na ponadprzeciętne zyski. O ile jednak realną zyskowność danego projektu zawsze weryfikuje rynek, o tyle minimalizacja ryzyka to już zadanie, które powinno realizować się na długo przed tym zanim dana firma na rynku się pojawi. Czasem jest to po prostu jasne powiedzenie sobie stop. Ten pomysł, ten model obarczony jest tak dużym ryzykiem porażki, że nie warto jego podejmować. W dotychczasowych doświadczeniach InQbe takie przypadki miały miejsce – mówi Jerzy Kawa ekspert InQbe ds. projektów. Zazwyczaj staram się jednak nie mówić suchego „nie” wprost. Zawsze lepiej jest wskazywać elementy pomysłu na biznes, które wymagają zmiany jak również pokazuję pożądane kierunki tych zmian. Mają miejsce różne sytuacje. Zdarzają się projekty gdzie faktycznie projekt rozmija się z potrzebami rynku lub pomysłodawcy nie akceptują potrzeby dokonania zmian w swoim pomyśle i niestety kończymy współpracę. Na szczęście część pomysłodawców po zapoznaniu się z naszą odpowiedzią modyfikują swoje projekty, dzięki czemu możemy je wspólnie rozwijać w kierunku potencjalnie efektywnego przedsięwzięcia. Zawsze pozostaje dylemat, na ile powinniśmy wpływać na przyszłego przedsiębiorcę i menedżera, czy narzucać nasze sprawdzone rozwiązania, czy też razem z wnioskodawcą pość w nowy, niesprawdzony jeszcze obszar i rozwiązania? Doświadczenie pokazuje, że większe szanse mają te przedsięwzięcia, które w większości przygotowywane są przez pomysłodawców. Pozostaje nam zatem rola wspomagająca. Udostępniamy naszą wiedzę, kiedy uważamy, że musimy coś zastopować lub kiedy widzimy szansę na wzmocnienie projektu. Zawsze jednak musimy ingerować w całą treść przyszłego biznes planu pod kątem spójności koncepcji. Zbyt często się okazuje, że niespójny biznes plan zapowiada przyszłe niepowodzenie – dodaje Kawa.

Głównym zadaniem ekspertów InQbe jest pomoc w znalezieniu odpowiedzi na pytanie, jaki problem rynkowy rozwiązuje dany projekt. Kiedy trafia do nas nowy pomysł na e-biznes pomagamy sprawdzić czy faktycznie dany projekt ma potencjał rynkowy czy jest tylko ciekawym rozwiązaniem, które jednak biznesowo nie rokuje na przyszłość. – mówi Joanna Zielińska – Szczepkowska; manager projektów InQbe – W naszej pracy potrzeba nie tylko umiejętności analitycznych, ale również szerokiej wiedzy i umiejętności wyszukiwania informacji odnośnie nowych trendów w internecie. Prowadząc dany projekt jesteśmy zobligowani do zachowania pełnego obiektywizmu i mimo, że często w praktyce pomagamy dany model tworzyć, to ciągle patrzymy na niego z dużą dozą krytycyzmu,po to by wypracować jak najlepszą koncepcję biznesową – dodaje.

Trzymając się morskiej konwencji porównań można zaryzykować stwierdzenie, że eksperci InQbe pełnią rolę nawigatorów, których zadaniem jest nadać odpowiedni kurs danej wyprawie – mówi Małgorzata Zawadzka z InQbe. Co prawda na morzu kapitanowie czyli pomysłodawcy rządzą już sami ale płyną według ustalonego wcześniej kursu. Zdarza się też tak, że różnice w określeniu kursu są na tyle rozbieżne, że nie decydujemy się na inwestycje, co w niczym nie przeszkadza aby projektodawca wypłynął w dany rejs sam lub z innym inwestorem. Wówczas pozostaje nam jedynie trzymać kciuki za powodzenie.