Lubimy cytaty amerykańskich dyrektorów czy prezesów firm związanych z mediami, zwłaszcza tymi społecznościowymi. Część ludzi traktuje je jak prawdy objawione, bo przecież oni, tam za oceanem, wyznaczają trendy i to co dzieje się u nich dziś za pół roku czy za rok będzie się działo u nas. Z podobnym upodobaniem słucha się ich polskich odpowiedników, bo lubimy kiedy doradza nam człowiek sukcesu. Cialdini nazwał ten mechanizm regułą autorytetu.
Internet ponad to dużo lepiej przyjmuje opinie skrajne, wyraziste z „czystym”, biało-czarnym przekazem. Jednak warto się czasem zastanowić czy to co czytamy faktycznie ma sens i trzyma się tzw. kupy.
Jakiś czas temu mignęła mi na facebooku grafika , na której znajdował się prosty przekaz:
„Brands that ignore social media… will die. It’s that simple.”
~ Jeff Ragovin – Co-Founder i Chief Strategy Officer w Buddy Media
Kiedy słyszę tego rodzaju tezy – skrajne, wyraziste i z przekonaniem ocierającym się o pewność przekonujące że białe jest czarne… Budzą się we mnie 2 odruchy.
Po pierwsze – kto to jest i dlaczego to powiedział?
Być może wyda Wam się to niewiarygodne ale firma Buddy Media nie zajmuje się mediami tradycyjnymi, reklamą bilboardową ani radiową. BM proponuje cały wachlarz rozwiązań służących do zarządzania swoją obecnością w mediach społecznościowych. Czy z ust człowieka zarabiającego na tym, że wszyscy (w szczególności firmy) siedzimy na facebooku, twitterze itp. można się spodziewać wygłoszenia jakiejkolwiek krytycznej uwagi o tym ekosystemie? Widzieliście kiedyś producenta dachówek, który opowiada o przewadze blach dachowych nad dachówkami? To tak jakby Apple przekonywało do Samsunga!
Każda sroczka swój ogonek… – na pewno znacie to powiedzenie. Mamy ten komfort, że żyjemy w tkich czasach i w takim miejscu na świecie, gdzie wszystkie nasze potrzeby zostały już zaspokojone lub ich zaspokojenie nie wymaga wielkiego wysiłku. Aby sprzedać coś nowego, coś czego do tej pory na rynku nie było trzeba stworzyć potrzebę. Dzisiejsze produkty nie zaspokajają istniejących potrzeb. One zaspokajają potrzeby, które same tworzą. Przypomina mi się powiedzenie, o poprzednim systemie polityczno-gospodarczym, który świetnie rozwiązywał problemy, które sam stworzył. Dziś rynek działa dokładnie tak samo, więc jeśli szefowie tego rodzaju firm – sprzedających iluzję – nie będą nas przekonywać, że to produkt czy usługa bardzo potrzebna na rynku to kto w to uwierzy?
Dlatego właśnie ważne jest aby zwracać uwagę na to KTO mówi a nie tylko CO mówi i na wypowiedź patrzeć przez pryzmat jej autora.
Po drugie – czy ten człowiek zwyczajnie się nie myli?
Wspomniałem już o Apple. Czy widzicie na stronach Apple widgety „społecznościowe”, przyciski „like” lub jakiekolwiek inne odniesienia do serwisów społecznościowych? Nie ma a mimo to nikt nie wieszczy upadku i plajty firmy z Coupertino. Przykład takiej marki jak Apple można łatwo obalić, ponieważ zyskała ona grono wiernych konsumentów, fanów, ambasadorów marki i zbudowała tak silny brand z tak zaangażowaną społecznością jak nikt inny na świecie. Dzięki temu może sobie spokojnie odpuścić budowanie pseudospołeczności w SoMe, bo prawdziwą społeczność ma przede wszystkim w offline. Co nie znaczy, że w sieci nie ma społeczności fanów Apple – jest masa blogów poświęconych produktom tej firmy, fora, grupy dyskusyjne itd. Itd. Ta społeczność po prostu nie potrzebuje SoMe.
Przykładem Apple nie udało się obalić tezy Jeffa Ragovina, więc spróbujmy z drugiej strony. Co z małymi markami? Nie zapominajcie, że w takiej Polsce na przykład duża część przedsiębiorstw do jednoosobowe działalności gospodarcze nie zatrudniające więcej niż 5 osób! Czy takie firmy naprawdę potrzebują SoMe? Jeśli nadal myślicie o firmach z sektora IT to zapraszam do mnie na Ziemię. Warzywniak, który co dziennie mijasz na osiedlu, kwiaciarnia pani Zosi czy kiosk ruchu to również firmy. Właśnie takie małe jednoosobowe lub rodzinne. Czy taki warzywniak czy szewc potrzebują koniecznie fanpage’a lub swojego firmowego konta na twitterze? Śmiem wątpić. Więcej, stawiam tezę, że w takich biznesach lepiej konwertują papierowe ulotki niż facebook!
– no dobrze, ale poza takimi malutkimi firmami to jednak nie da się prowadzić biznesu bez internetu!
I tu się drogi czytelniku mylisz! Otóż są takie branże, które zawsze będą sobie jakoś radzić a internetu jest im praktycznie nie potrzebny. Nawet własna strona www jest zbędna bo wystarcza dobrze pozycjonujący się wpis w PKT.pl.
Nawet duże marki mogą sobie świetnie radzić bez facebooka i całej tej reszty. Czy na zakup mieszkania, samochodu, kuchenki, zasłon lub telewizora ma wpływ top czy polubiłeś danego producenta na facebooku? Czy komunikacja w mediach społecznościowych przekonała Cię kiedyś do zmiany operatora sieci komórkowej (i kilka lat po zmianie jesteś zadowolonym abonentem)? Są takie segmenty rynku, w których klient jest wrażliwy na cenę i żadne media społecznościowe tego nie zmienią. Analogicznie jest w tych segmentach gdzie panuje oligopol, czyli mamy kilku dużych graczy, którzy podzielili cały rynek między siebie (vide telefonia komórkowa). Wysoki próg wejścia na takie rynki dodatkowo wzmacnia tą sytuację. Innym przykładem są dobra luksusowe. To chya na tyle oczywiste, że nie będę się nad tym rozwodził.
Ponad to są takie marki, które funkcjonują na rynku lokalnym i obecność w „szerokich” mediach nie jest im do niczego potrzebna. Tu dużo lepiej sprawdzają się tradycyjne polecenia zadowolonych klientów czy obecność w lokalnych… Żeby już nie przedłużać – narzędzia trzeba dopasowywać do potrzeb.
Podsumowując – czytajmy ze zrozumieniem i odrobiną krytycznego spojrzenia na stawiane tezy. Myślenie nie boli. Zwłaszcza jak człowiek się już przyzwyczai.
Paweł Lipiec
HUBRO.pl / zerozerosiedem.pl