Magazyny biznesowe bardzo często wyglądają podobnie – z okładek uśmiechają się panowie w modnych marynarkach, w sile wieku z lekką oznaką siwizny na skroniach. Wewnątrz równie elegancko ubrani eksperci wypowiadają się na temat możliwych zmian w gospodarce, omawiają ostatnie wyniki sprzedaży czy notowań na giełdzie. W tym uporządkowanym świecie często można odnieść wrażenie, że kobiety są na drugim planie, żeby było ładniej i żeby nikt się nie czepiał. Czy taka jest nasza biznesowa rzeczywistość, czy to złudzenie i brak umiejętności dostrzeżenia tego, co naprawdę się w niej dzieje? Co by nie mówić, biznes to ciągle jeszcze obszar zdominowany przez mężczyzn, ale również ta strefa naszego życia ma coraz wyraźniejszą swoją piękniejszą stronę – jedną z nich jest bez wątpienia Izabella Łukomska-Pyżalska – była modelka, a dziś wiceprezes firmy deweloperskiej Family House i prezes klubu sportowego Warta Poznań.
Czy nie męczą Cię już wywiady zaczynające się od pytania: jak to jest być businesswoman? Można odnieść wrażenie, że dla niektórych kobieta prowadząca duży biznes jest zjawiskiem równie interesującym jak lądowanie człowieka na księżycu? Niby wylądował, ale póki co do kolonizacji księżyca nam daleko.
Na co dzień nie odczuwam, by ktoś podchodził do mnie jak do jakiegoś rzadko spotykanego zjawiska, chociaż masz rację, że w wywiadach pojawiają się tego typu pytania. Częściej jednak jestem pytana, dlaczego zdecydowałam się zainwestować w Wartę Poznań (pierwszoligowy klub piłkarski – przyp. red.). No i jaka pada odpowiedź, skąd ta dosyć zaskakująca decyzja inwestycyjna? (Śmiech). Myślę, że było kilka powodów. Przede wszystkim ta inwestycja to dla nas proces ratowania bardzo zasłużonego dla miasta klubu. W momencie jego przejmowania sytuacja finansowa była fatalna. Nie ma sensu za długo się nad tym rozwodzić, natomiast trzeba mieć świadomość, że gdyby w tamtym czasie nie znalazł się inwestor, Warta najzwyczajniej w świecie przestałaby istnieć. Na pewno też było to wyzwanie, a może bardziej taka mieszanina wyzwania, pasji, pewnego hobby. Swoją rolę odegrał też lokalny patriotyzm, bo choć pojawiały się propozycje współpracy z innych miast, to serce podpowiadało, że jeśli już inwestuję, to musi to być Poznań.
Chyba lubisz łamać stereotypy, i to na całego, bo co jak co, ale branża budowlana i piłka nożna to raczej obszary nie narzekające na nadmiar przedstawicielek płci pięknej.
Nie mam za bardzo czasu, by się nad tym zastanawiać. To wszystko wyszło w naturalny sposób. Swoją pierwszą firmę założyłam, gdy miałam 21 lat, zresztą funkcjonuje ona do dzisiaj. Później poznałam swojego męża i razem otworzyliśmy Family House. Można więc powiedzieć, że jest to nasze pierwsze wspólne dziecko. Nie miałam większych problemów w odnalezieniu się w nowej branży, z którą przecież wcześniej nie miałem zbyt wiele wspólnego. Pozwól, że Cię zacytuję: zawsze pracowałam w miejscach, gdzie rządzili mężczyźni. Teraz pora na mnie. Będę rządzić twardą ręką. Brzmi groźnie… Mogło się zdarzyć, że coś takiego powiedziałam, choć dokładnie nie pamiętam tego cytatu. Prawda jest taka, że jestem osobą przyzwyczajoną do zarządzania. Nauczyło mnie tego życie. Jeśli ktoś zakłada własną firmę w wieku 21 lat, oznacza to, że ciągnie go do tego, by zarządzać innymi. Poza tym jestem osobą bardzo elastyczną, która szybko się uczy. Bez tego byłoby trudno.
Jaka jest zatem Twoja recepta na zarzadzanie? Wymień trzy kluczowe cechy, które powinien mieć każdy menadżer.
Elastyczność, charyzma rozumiana jako odpowiednie podejście do ludzi i decyzyjność.
A jakie jest Twoje podejście do ludzi, jakim jesteś szefem?
Trzeba się zapytać pracowników (śmiech). Niełatwo ocenić samą siebie. Na pewno jestem osobą wymagającą. Lubię tak zwane burze mózgów, lubię słuchać różnych opinii, choć ostateczną decyzję podejmuję zawsze sama. Nawiązuję do tego tematu, ponieważ również w e-biznesie w większości przepadków autorami pomysłów są mężczyźni. Wiele z nowo powstających projektów jest jednak – powiedzmy to dyplomatycznie – na średnim poziomie. Może wynika to z tego, że brak w nich kobiecej szczegółowości, dbania o rzeczy, które z pozoru wydają się niepotrzebne, ale z czasem stanowią o być albo nie być całego biznesu? Na pewno coś w tym jest. W przypadku Family House na początku podzieliliśmy się obowiązkami z mężem i myślę, że on nie do końca odnalazłby się w tym, czym ja się zajęłam. A z drugiej strony ja nie poradziłabym sobie w jego zadaniach. Są obszary, takie jak wizerunek firmy czy sprzedaż, w których uważam, że kobiety radzą sobie doskonale. Na przykładw naszym biurze pracują praktycznie wyłącznie kobiety.
Jak głęboko w Polsce zaszczepiona jest potrzeba nowych technologii informatycznych? Czy dla osoby takiej jak Ty, która współzarządza firmą i klubem, dla której e-biznes nie jest corem działalności, nowe technologie IT sprowadzają się wyłącznie do posiadania strony www, czy na bieżąco starasz się śledzić nowo powstałe rozwiązania i analizować ich atrakcyjność dla własnego biznesu?
Wszystko zależy od branży. W przypadku działalności deweloperskiej, kluczem do sukcesu jest osobisty kontakt z klientem. Trzeba go jednak najpierw pozyskać. Tu wchodzi internet jako kanał komunikacji. Strona internetowa to tylko jeden z elementów. Narzędzi i możliwości jest o wiele więcej. W obszarze komunikacji z klientem praktycznie każda nowość to coś, czemu warto się bliżej przyjrzeć. Internet już jest i bez wątpienia będzie dalej kluczową formą komunikacji.
Załóżmy, że zamierzasz wydać pół miliona złotych na rozwój jakiejś e-usługi, w co byś zainwestowała?
Nigdy nie planowałam inwestować w e-biznes, ponieważ największe pieniądze widzę poza siecią. Gdybym jednak musiała w coś się zaangażować, przede wszystkim finansowo, myślę że byłoby to związane z social media. Będą one cały czas się rozwijać i wywierać coraz większy wpływ na społeczeństwo, zwłaszcza młode, a to ono stanowi najliczniejszą grupę internautów. Nowe aplikacje i programy skonfigurowane odpowiednio z tabletami, smartphonami czy innymi podręcznymi urządzeniami to nieunikniona przyszłość, która coraz bardziej uzależni nas od sieci.
Zdradzisz nam gdzie?
Na przykład wszystko to, co ogólnie nazywamy źródłami energii odnawialnej. Wiatraki, solary, pompy ciepła. Ten kierunek moim zdaniem ma ciekawą przyszłość. Wystarczy porównać poziom rozwoju tych technologii za nasza zachodnią granicą z tym, co mamy w kraju. Potencjał do rozwoju jest spory.
Trzeba także pamiętać, że internet ma swoją ciemniejszą stronę. Prowadząc bloga, profil na FB, czy konto na Twitterze łatwo narazić się na złośliwe komentarze anonimowych „hejterów”. Wiele osób wszystkie merytoryczne sukcesy i tak ocenia pod kątem tego, jak daną osobę zaszufladkowali. Trudno jest wyjść z szuflady z napisem „Playboy” i pokazać, że stać mnie na wiele więcej? Jak radzisz sobie z tą grupa internetowych malkontentów?
W jednym z niedawno udzielonych wywiadów powiedziałam, że nie muszę nic nikomu udowadniać. Mam swoje cele, które staram się realizowaći biznes, a to co niektórzy sobie gdzieś tam myślą, to jest już ich sprawa.
Podobno dziś sport to zajęcie bardziej dla hobbystów niż prawdziwy biznes. Podzielasz tę opinię?
Zdecydowanie tak. To modelowy obraz tego, co potocznie nazywamy studnią bez dna. To bardziej kwestia satysfakcji i – tak jak wspomniałam na początku rozmowy – pasji. W sporcie żadne pieniądze nie dadzą Ci gwarancji zwycięstwa.
Stworzenie inżynierii finansowania klubu piłkarskiego w dzisiejszych warunkach to wciąż zadanie z kategorii mission impossible?
Powiedzenie, że na sport potrzeba pieniędzy – to banał, ale jednocześnie podstawa do jakiejkolwiek dalszej dyskusji. W Polsce sport umiera właśnie z powodu braku środków finansowych. Przykładowo na drugie półrocze 2012 roku w Poznaniu miasto na sport zawodowy przekazało, dokładnie 450 tys. zł. To raczej nie są bajońskie sumy… Taka kwota to miesiąc – góra dwa miesiące działania klubu takiego jak Warta. Pomijam już fakt, że Warta z tych pieniędzy nie zobaczy ani złotówki. To już temat na zupełnie oddzielną dyskusję. Wracając do pytania, to jest jeszcze kwestia znalezienia sponsorów, a o tych dziś coraz trudniej.
Nie boją się w klubie, że któregoś dnia skończy Ci się cierpliwość i po prostu zabierzesz swoje zabawki, mówiąc: teraz radźcie sobie sami?
To, że nie mam znikąd pomocy i jestem zdana wyłącznie na własną firmę jest zniechęcające. Obecnie finansuję modernizację obiektu, który jest na terenie miejskim, można więc powiedzieć, że inwestuję w infrastrukturę miasta. Odnoszę wrażenie, że w władzom Poznania na tym nie zależy. Jesteśmy – to fajnie, nie będzie nas – trudno. Ja, dopóki będzie mnie na to stać, nadal będę w ten klub inwestować.
Myślałaś, żeby założyć Agencję PR?
Nie, a skąd pytanie?
Wysłanie chusteczki Ballotelliemu (najbardziej popularny piłkarz euro 2012 płakał po przegranym finale z Hiszpanią – przyp. red) czy pojawienie się na treningu reprezentacji Portugalii, gdzie zwróciłaś uwagę Christiano Ronaldo, który cieszy się sporą sławą, nie tylko ze względu na umiejętności piłkarskie – to doskonałe ruchy żeby wywołać zainteresowanie mediów.
Skoro o tym wiesz i wspominasz to pewnie tak jest (śmiech). Jeśli już chodzi o reklamę, bardziej zależy mi na reklamie Warty i Poznania, i to chyba udało mi się osiągnąć.
Zapytam więc wprost, czy to prawda, że pracujesz nad transferem Ronaldo do Warty Poznań? Kiedy będzie można go zobaczyć w Poznaniu?
Ja chcę wyszkolić swojego Ronaldo, dlatego mocno inwestujemy teraz w młodzież. Otworzyłam od tego sezonu rezerwy, które wystartowały w IV lidze, aby juniorzy mieli gdzie się ogrywać.
To może kiedyś będzie można na nich zarabiać?
Gdyby nie trzeba było dopłacać, byłoby już bardzo dobrze.
Kim będzie Izabella Łukomska-Pyżalska za 5 lat?
Sama jestem ciekawa…
Bardzo dziękuje za rozmowę.