Kształcenie od podstaw

Dzisiejsza sytuacja na rynku pracy sprawia, że musimy zweryfikować nasze przekonanie, że dobre wyniki w nauce wystarczą, aby odnieść sukces. Dziś szkoła w ogromnej większości dostarcza jedynie wiedzę. Natomiast najczęściej poza szkołą musimy ćwiczyć takie umiejętności jak przedsiębiorczość, praca zespołowa, autoprezentacja, kreatywne rozwiązywanie zadań. Na szczęście w tym zadaniu mogą pomóc zajęcia pozalekcyjne, które rozwijają pasje i zainteresowania dzieci, pozwalają jednocześnie dostrzec ich zdolności. Na co postawić w edukacji dzieci? O tym rozmawiamy dzisiaj z Wojciechem Syrockim.

Prowadzi Pan niezwykłą działalność, można powiedzieć, że buduje Pan z dziećmi roboty z klocków. Skąd wziął się pomysł na taki biznes?

Pomysł na tego typu działalność edukacyjną narodził się na bazie doświadczeń zebranych z działalności społecznej prowadzonej przez nas podczas studiów. Warsztaty z podstaw programowania dla studentów pierwszych lat studiów cieszyły się tak wielkim powodzeniem, iż zachęcani sukcesem postanowiliśmy rozszerzyć działalność o komercyjne zajęcia skierowana do młodszego odbiorcy. Działalność społeczna zamieniła się w biznes, gdy dorośli obserwujący studenckie zmagania zaczęli dopytywać się o podobne zajęcia dla dzieci. Pomysł doskonale wypełnił lukę na rynku – brak zajęć dydaktycznych dla dzieci z zainteresowaniami koncentrującymi się wokół nauk matematyczno-przyrodniczych, majsterkowania etc.

Jak wyglądały początki działalności? Państwa motto to nauka, zabawa, pasja – czy na tym właśnie opiera się program edukacyjny RoboCAMP?

Program edukacyjny RoboCAMP został opracowany w oparciu o pasję i fascynację robotyką młodych konstruktorów oraz wiedzę i doświadczenie pedagogów, matematyków, fizyków i informatyków. Z naszego doświadczenia wynika, iż w nauczaniu języków programowania panuje ta sama zasada co w nauczaniu języków obcych: im wcześniej zaczniesz, tym łatwiej przychodzi nauka i lepsze osiąga się efekty. Z drugiej jednak strony, ucząc dzieci matematyki, fizyki i podstaw programowania, musimy przedstawić im te zagadnienia w taki sposób, aby same chciały zdobywać tę wiedzę. Stąd też pomysł na zobrazowanie zagadnień matematycznych, fizycznych i programistycznych robotami zbudowanymi z klocków LEGO.

Rzeczywiście na naszych warsztatach staramy się łączyć naukę ze świetną zabawą, a wspólna budowa robotów jest najlepszym tego przykładem. Zajęcia niczym nie przypominają monotonnych lekcji w szkole. Podczas zajęć dzieci i młodzież stają się kreatywne, same szukają rozwiązań, dzielą się swoimi pomysłami z grupą oraz prezentują efekty swojej pracy. Budowanie robotów ma zachęcić do kontaktu z przedmiotami ścisłymi i do poznawania świata w inny sposób niż jest to prezentowane na lekcjach w szkole.

Do kogo skierowane są warsztaty RoboCAMP?

W naszych zajęciach mogą brać udział już sześciolatki, które świetnie przyswajają wiedzę ścisłą, do dzieci w wieku szkolnym. Dzięki klockom skomplikowane treści są przyjazne i zrozumiałe nawet dla najmłodszych uczestników.

Programowanie robotów brzmi bardzo poważnie, ale pamiętajmy, że obsługiwać komputer i bawić się klockami LEGO potrafi każde dziecko, a to są podstawowe wymagania, aby rozpocząć przygodę na naszych zajęciach. Oczywiście wskazane jest zainteresowanie techniką, informatyką, komputerami.

Jesteśmy w stanie ukierunkować te zainteresowania w stronę kreatywnej, rozwijającej zabawy i nauczyć naszych kursantów wykorzystania komputera do nauki, a nie wyłącznie do gier, których nadużywanie jest zmorą dla rodziców.

Powszechnie wierzymy w stereotypy, że chłopcy lubią matematykę, natomiast dziewczynki język polski. Czy jest to zauważalne podczas zajęć? Dlaczego tak mało kobiet decyduje się na studia techniczne?

Stereotypy mają to do siebie, że – mimo swojej powszechności – najczęściej nie są prawdziwe. Badania już od wielu lat pokazują, że nie ma wynikających z płci predyspozycji dla konkretnych dziedzin nauki. To jest po prostu nieprawda. Realnym problemem są jednak uprzedzenia. Zarówno wielu rodziców, jak i nauczycieli wierzy, że bardziej prawdopodobne jest, że dziewczynki zainteresują się naukami „humanistycznymi”, a chłopcy „ścisłymi”. Konsekwencją tego jest nieświadome przekazywanie tych treści dzieciom – czy to w postaci zabawek, sądów czy podejmowanych zabaw. Istnieje większe prawdopodobieństwo, że chłopiec zostanie pochwalony za to, że tak fajnie zbudował samochód z klocków, niż że tak ładnie nauczył się wierszyka, i odwrotnie. Również świat wokół nas jest nośnikiem tego typu stereotypów – bajki, reklamy dla dzieci mają bardzo jasno podzielony świat i dość konkretnie określone role dziewczynek i chłopców. Te postawy mają duży wpływ na późniejszą motywację i wybory uczniów i stąd tak duża dysproporcja płciowa w zawodach technicznych. To się powoli zmienia, ale przed nami długa droga.

Pewnie dlatego w zajęciach uczestniczy mniej dziewczynek niż chłopców, chociaż na szczęście ich liczba stale rośnie. Jeżeli biorą udział w zajęciach radzą sobie fantastycznie, a poza tym  takie grupy osiągają lepsze efekty.

Myśli Pan, że kontakt dzieci z przedmiotami ścisłymi przełoży się na wzrost zainteresowania kierunkami inżynieryjnymi w Polsce?

Zawsze miałem taką nadzieję, zaś teraz już wiem, że tak będzie. Pierwsze roczniki naszych absolwentów uczą się już w liceum w klasach o profilach matematyczno-fizyczno-informatycznych, przygotowując się do studiów na kierunkach inżynierskich.

Zapewne dostrzega Pan kolejne nisze w branży edukacyjnej. Czy może Pan zdradzić, na co warto postawić w edukacji dzieci?

Warto patrzeć na rynek w tym wypadku edukacyjny nie taki, jaki jest, ale taki, jaki będzie za kilka lat lub jaki mógłby być dzięki naszej działalności. Dostrzegać te szanse, które dopiero nadejdą. Wiedza z powszechnie nielubianych przedmiotów ścisłych przekazywana w sposób ciekawy, zupełnie inny niż jest to spotykane, może wywoływać uśmiech i radość już u najmłodszych, a przede wszystkim przynosić efekty w przyszłości. Warto też pomyśleć o zajęciach plastycznych czy teatralnych, które rozwijają kreatywność dzieci.

Zależy nam, aby nasza działalność wprowadziła nową jakość na rynku edukacyjnym, dlatego w swojej ofercie mamy także franczyzę.

A jak sytuacja wygląda na świecie? Jesteśmy w stanie dogonić Japonię czy Stany Zjednoczone – tam od dawno wiadomo, że nawet dzieci mogą składać roboty.

 

Najważniejsze, abyśmy otworzyli polskie szkoły na nowe rozwiązania edukacyjne oraz zachęcali nauczycieli do eksperymentowania na zajęciach. Jest to trudne, ponieważ wymaga spełnienia kilku warunków, a powodzenie zależy od tego, czy uda się zrealizować je wszystkie.

Po pierwsze, należy wyposażyć szkoły w nowoczesny sprzęt dydaktyczny. Nie tylko komputery czy tablety, ale także współpracujące z nimi mikroskopy, mierniki czy też specjalne programowalne zestawy do majsterkowania. Sam komputer jest tylko narzędziem i jego obecność na lekcji wiele nie zmieni, o ile nie będzie on odpowiednio wykorzystany.

Po drugie, trzeba szkolić nauczycieli i promować innowacyjnych nauczycieli, którzy nie obawiają się wprowadzać nowinki na lekcje.

Po trzecie, należy zapewnić uczniom ciekawe zajęcia pozalekcyjne, na których będą mogli rozwijać swoje zainteresowania.

Aby mocno zmienić oblicze szkoły i sprawić, by dzieci chętnie uczęszczały na lekcje, muszą zostać zrealizowane wszystkie trzy elementy. Niestety w wielu wypadkach udaje się zrealizować tylko jeden z nich. Przykładem takiej sytuacji jest pojawianie się w szkołach coraz to większej liczby tablic multimedialnych. Nie są one jednak odpowiednio wykorzystane, ponieważ brak w szkołach przeszkolonych nauczycieli, odpowiednich narzędzi i programów lekcji, przy których warto właśnie wykorzystać tablice multimedialne. W większości przypadków służą jako ekran do rzutnika.

Jak Pan uważa, jakie pomysły związane z nowymi technologiami mają szansę zaistnieć na rynku?

Przede wszystkim muszą być to pomysły opowiadające na realne potrzeby człowieka. Nowe technologie powinny usprawniać procesy, które człowiek wykonuje na co dzień. Ja na przykład mam wielki problem z podróżowaniem na relatywnie bliskie odległości 100–300 km. Dlatego też niecierpliwie czekam na autonomiczne samochody, dzięki którym nie będę musiał spędzać tak dużo czasu za kierownicą. Takie technologie już powstają i mam nadzieję, że za 10 lat będzie można nabyć taki samochód. Będzie to ogromna oszczędność czasu dla wielu osób i oczywiście świetny pomysł na zarabianie. Ale to przyszłość. Tu i teraz dużym usprawnieniem pracy przedsiębiorcy jest praca w chmurze, czyli wykorzystywanie aplikacji sieciowych i współdzielenie danych. Bardzo usprawnia to komunikację i pracę w zespole. Właśnie teraz w tego typu rozwiązaniach szukałbym pomysłów na zarabianie i oszczędzanie.

Wojciech Syrocki

wiceprezes zarządu RoboCAMP

www.robocamp.pl

Innowator, pomysłodawca programu edukacyjnego RoboCAMP – zajęć dla dzieci z podstaw programowania.

Absolwent Politechniki Gdańskiej, ukończył kierunek Automatyka i Robotyka. Pomysłodawca i koordynator dwóch edycji międzynarodowych konkursów inżynierskich „Turniej Robotów Mobilnych”. W 2006 roku otrzymał stypendium Rektora Politechniki Gdańskiej oraz Prezesa Grupy LOTOS. Za zaangażowanie w rozwój przedsiębiorczości akademickiej nagrodzony także tytułem Złotej Jaskółki Przedsiębiorczości. Jego projekt RoboCAMP zdobył I miejsce w II Ogólnopolskim Konkursie na Najlepsze Biznesplany realizowane w Akademickich Inkubatorach Przedsiębiorczości. RoboCAMP w formie warsztatów stacjonarnych otrzymał w 2009 r. patronat Europejskiego Roku Kreatywności i Innowacji przyznawanego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Entuzjasta krzewienia wśród dzieci i młodzieży zainteresowania naukami matematyczno-przyrodniczymi.