Niedawno świat obiegła wiadomość, że miesięczna liczba aktywnych użytkowników Facebooka sięgnęła miliarda. Do tego ponad 1 trylion „lajków”, 220 bilionów załadowanych zdjęć i 62 miliony piosenek. Sporo jak na projekt, który miał być lokalną siecią dla studentów. Ekspansja Facebooka mierzona ilością aktywnych użytkowników przekłada się też na coraz większe zainteresowanie ze strony developerów aplikacji społecznościowych. Każdy chce ugryźć kawałek tortu Zuckerberga. Ci, którym już się udało, zorganizowali przy współpracy z Facebookiem pierwszy barcamp dla developerów aplikacji – API Hours.
Zynga największym graczem, ale mniejsi też zarabiają
W świecie facebookowych aplikacji oligarchicznie rządzi Zynga – największy developer gier społecznościowych, ale i mniejsi twórcy zdążyli zaistnieć i mają się zupełnie dobrze. Serwis AppData, publikuje rankingi najpopularniejszych aplikacji na Facebooku na podstawie danych liczbowych o aktywnych użytkownikach. Jakie aplikacje są ostatnio na topie? Wspomniane już imperium Marca Pincusa otwiera TOP 10 developerów, którzy szczycą się najwyższym wskaźnikiem MAU (monthly active users), a FarmVille 2 z 60 mln aktywnych użytkowników miesięcznie nie schodzi z podium najpopularniejszych aplikacji. Podobnie jak znany wszystkim, ujmujący prostotą pomysłu Instagram. Od miesięcy w pierwszej trójce mamy też TripAdvisor – źródło opinii na temat wyjazdów wakacyjnych. Kolejne aplikacje należą już do Zyngi: Poker Texas Holdem i CityVille 2 zajmują kolejne miejsca rankingu. Dalej mamy Scribd , który umożliwia zamieszczanie i przeglądanie dokumentów online oraz Birthdays, znany nam bardziej jako Mój Kalendarz, który według specjalistów służy głównie do pozyskiwania danych i rozsyłania spamu.
Facebook bliżej polskich developerów
Mahomet przyszedł do góry. We wrześniu powstało w Warszawie biuro Facebooka, które pełni funkcję centrum firmy Marka Zuckerberga na Europę Środkowo-Wschodnią. Jak przyznaje Diego Oliva – szef oddziału, wybrano Polskę, bo jest przykładem niebywałego sukcesu ekonomicznego w ostatnich 21 latach. Co więcej, w ostatnim raporcie Ernst & Young nazywa nasz kraj najlepszym miejscem w Europie do bezpośrednich inwestycji. Dlaczego? Mamy ogromne zaplecze utalentowanych ludzi zajmujących się programowaniem, obróbka graficzną czy tworzeniem aplikacji mobilnych, którzy świetnie zaprezentowali się podczas pierwszego hackatonu organizowanego w Polsce przez Facebooka.
Lloyd Melnick, współzałożyciel firmy Playdom, developera gier społecznościowych, przyznaje natomiast, że Polska z roku na rok staje się coraz atrakcyjniejsza dla developerów gier. Playdom przeprowadził analizę 20 potencjalnych miejsc do utworzenia studia gier społecznościowych, z której wynika, że nasz kraj jest w zdecydowanej czołówce. Pod uwagę wzięto miasta Środkowo-Wschodniej Europy, byłego Związku Radzieckiego i Ameryki Łacińskiej. Firma wybrała Kraków. Dlaczego? Możemy się poszczycić ogromnym skupiskiem programistów Flash i utalentowanych artystów nieustępujących intuicją projektową deweloperom z USA czy Europy Zachodniej. Dzięki temu polskie produkcje mogą zadowolić użytkowników na najbardziej wymagających rynkach. – Od pewnego już czasu lokalni developerzy podbijają Facebooka i platformy mobilne ze swoimi produkcjami. Piękno tego biznesu polega właśnie na tym, że nigdy nie jest za późno na innowacyjne i odważne pomysły. Co więcej, mogą one być realizowane przez małe firmy. Polska swym potencjałem nie ustępuje krajom zachodnim i wreszcie zostało to dostrzeżone – komentuje Lidia Janoszka – Dyrektor Marketingu w Ganymede.
Jak zarabiać na Facebooku?
Aplikacje na Facebooku bazują w większości na sprzedaży reklam. Wspomniany TripAdvisor, który obecnie jest jedną z najszybciej rosnących aplikacji, rozlicza się z reklamodawcami w oparciu o CTR czyli koszt za klik. Dla tej aplikacji wynosi on 0,6 Euro, czyli dość dużo w porównaniu do ceny reklamy poza Facebookiem.
Gry natomiast mają znacznie bardziej rozbudowane modele biznesowe. Te, które odniosły największy sukces, wykorzystują freemium. W praktyce oznacza to, że dla zdecydowanej większości użytkowników gra faktycznie jest za darmo. Jednak gracze, którzy chcą w grze robić szybszy postęp lub chcą mieć więcej dostępnych opcji, płacą. Zwykle jest to 3-5% użytkowników. Jednym z podstawowych wskaźników pokazujących, ile można zarobić na grach społecznościowych jest ARPDAU ( z ang. average revenue per daily active user) czyli średni dochód z użytkownika dziennie. Miara ta przyjmuje różne wartości w zależności od gatunku gry. Dla produkcji Zyngi jest to 0,6 $, ale tytuły kasynowe czy też gry dla bardziej wymagających graczy mogą pochwalić się wynikami nawet 20 razy lepszymi.
Wśród płacących graczy jest niewielka grupa tzw. wielorybów, czyli osób skłonnych wydawać na grę całkiem wysokie kwoty – nawet kilkaset dolarów miesięcznie. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że w jedną grę gra kilkadziesiąt milionów użytkowników, to widzimy, jakie możliwości czekają na developerów. Oczywiście nie wszystkim się to udaje. Aby skłonić użytkowników do płacenia, gra powinna być naprawdę angażująca i musi przedstawiać dla gracza wysoką wartość, zwykle emocjonalną. Należy także pamiętać, że Facebook pobiera 30 procentową prowizję od transakcji dokonywanych w ramach aplikacji z wykorzystaniem swoich systemów płatności. Wyjątek przez pewien czas stanowiła Zynga, która podpisała z Facebookiem indywidualną umowę i oddawała portalowi mniejszą część. Teraz wszystkich developerów obejmują standardowe warunki rozliczeń.
Freemium było i jest z powodzeniem stosowane w grach przeglądarkowych sprzed ery Facebooka, ale developerzy gier społecznościowych jeszcze bardziej rozwinęli ten model opierając się na rozbudowanej analityce gier i częstych iteracjach, które poprawiają monetyzację.
Uzupełnieniem freemium na Facebooku są reklamy oraz product placement. Prawdopodobnie poprzez AppCenter, czyli sklep z aplikacjami na Facebooku, możliwa będzie także sprzedaż aplikacji Premium.
Jakie koszty ponoszą developerzy?
Developerzy muszą także brać pod uwagę koszty marketingu. A ta sprawa urosła ostatnio do rangi prawdziwego wyzwania. Facebook zamyka kolejne kanały promocji wiralnej, a zakup użytkowników kosztuje coraz więcej. Kiedyś pozyskanie jednego gracza kosztowało 20 centów, a on przyprowadzał jeszcze pięciu znajomych „organicznie”, bez kosztów dla developera. Tymczasem niedawno przekroczyliśmy magiczną kwotę 1 lub nawet 1,5 $ za instalację aplikacji, przy dużo niższej wiralności. W okresie świątecznym to może być nawet 2 $.
Facebook niesie ogromny potencjał, ale życie developerów aplikacji nie jest łatwe. Z uwagi na to, że API Facebooka ciągle się zmienia, trzeba być czujnym każdego dnia. Umiejętność szybkiego dostosowywania do zmian jest tu kluczowa, bo coś co dzisiaj jest dozwolone, jutro może być zabronione. Jedyne, co możemy zrobić, to starać się być na bieżąco, również dzięki takim wydarzeniom, jak API Hours – podsumowuje Adrian Witkowski z Gamfi.pl.